Słodko-gorzkie wspomnienia z wakacji

Zmierzyłem się ze straszną chorobą

Alyssa Phillips, 34 lata (na zdjęciu)
Atlanta

Mniej niż 5 proc. Takie były szanse Alyssy na przeżycie. To była jedna zła wiadomość za drugą: była w czwartym stadium wielkokomórkowego raka neuroendokrynnego szyjki macicy – ​​jednej z najrzadszych, najbardziej agresywnych postaci tej choroby – i najprawdopodobniej miała nie więcej niż dwa lata życia. Ostateczność tego wszystkiego zaskoczyła mnie, mówi. Był maj 2008 roku, a Alyssa miała zaledwie 31 lat.

Dwa tygodnie wcześniej Alyssa myślała, że ​​ma infekcję pochwy. Podczas badania jej ginekolog znalazł guzek szyjki macicy, który został poddany biopsji. Wróciły testy laboratoryjne z przerażającą diagnozą.

Nikt nie mógł w to uwierzyć. Alyssa, zapalona sportowiec, biegała każdego ranka przed udaniem się do szpitala, gdzie pracowała jako asystentka lekarza chirurga. Od sześciu lat nie zachorowała. Nie może być tak źle, jej mąż Neil nalegał. Jej rodzice po prostu się załamali. W 1997 roku jedna z dwóch sióstr Alyssy, 18-letnia Lauren, zmarła po zakażeniu bakteryjnym zapaleniem opon mózgowych. Nie mogłam znieść myśli, że znów przejdą przez ten smutek, mówi Alyssa. Lekarze powiedzieli jej, że nie są pewni, jak skuteczne będzie leczenie. Ale jaki miałem wybór? mówi Alyssa. Nie mogłem nic zrobić lub wejść na całość.

Zaledwie sześć dni po postawieniu diagnozy Alyssa przeszła histerektomię. Ona i Neil próbowali mieć dziecko, ale nie było czasu na zbieranie i zamrażanie jej jaj. To było niszczące. Ale nie miałam luksusu rozpamiętywania tego, mówi Alyssa. W ciągu zaledwie tygodnia guz powiększył się czterokrotnie. W jej wątrobie znaleziono więcej guzów.

Tydzień później Alyssa rozpoczęła agresywną chemioterapię, po której nastąpiły dwa wyczerpujące przeszczepy szpiku kostnego. Mimo to chciała pozostać pozytywna. Używając tej samej determinacji, którą wykorzystała do biegania półmaratonów, Alyssa medytowała, modliła się i oglądała takie komedie jak Ace Ventura: Detektyw zwierzaków (był ulubieńcem Lauren), żeby się śmiać. Załadowała swojego iPhone'a podnoszącymi na duchu podcastami i słuchała ich, spacerując po bieżni jednostki szpiku kostnego z wszczepionym cewnikiem.

Boże Narodzenie 2008 zagroziło, że będzie najniższym punktem Alyssy. Ponieważ chemia zdziesiątkowała jej układ odpornościowy, musiała pozostać w szpitalnym oddziale izolacyjnym, aby uniknąć infekcji: miałam mdłości i byłam wyczerpana, a wnętrze moich ust było poparzone, mówi. Jej brwi, rzęsy i włosy zniknęły. Kiedy przyjaciółka przyszła tego ranka w odwiedziny, nie rozpoznała Alyssy i wycofała się z pokoju. Alyssa starała się nie poddawać rozpaczy. Tak wielu pacjentów na oddziale było jak chodzący trupy, bez nadziei w oczach, mówi. Nie chciałem, żeby mi się to przytrafiło.

Kiedy Neil i jej rodzice przybyli tego popołudnia, Alyssa drażniła się z nimi, jak śmiesznie wyglądają w sukniach, bucikach i rękawiczkach, które szpital wymagał od nich. Rzuciła wyzwanie grupie w Yahtzee i przypiekała wszystkich koktajlem odżywczym. Mówiłam bez przerwy o świętach Bożego Narodzenia, którymi będziemy się dzielić w przyszłości, mówi. W końcu dlatego walczyłem z chorobą.

Alyssa zakończyła ostatnią terapię pod koniec grudnia i kolejne miesiące spędziła na rekonwalescencji w domu. Niesamowicie, dziś jest wolna od raka. Dostałam drugą szansę, mówi Alyssa. Moja siostra nigdy tego nie miała. Więc jestem wdzięczna każdego dnia.

Alyssa postanowiła nie wracać do pracy. Zamiast tego skupiła się na pisaniu i utrzymaniu zdrowia – i tak, wróciła do biegania. Ona i Neil nadal chcą być rodzicami, coś, do czego będą dążyli w dalszej części drogi. Tymczasem spędzają czas na wolontariacie. W ostatnie Boże Narodzenie podawali obiad i rozdawali prezenty w schronisku dla kobiet. Planują zrobić to ponownie w tym roku. Kiedy poznałeś cierpienie i odwróciłeś je, po prostu dobrze jest dotrzeć do innych, mówi Alyssa.

Stylizacja modowa Alyssy Dineen Lund; Włosy i makijaż autorstwa Nikki Wang przy użyciu diorskin

światowy rynek czarny piątek reklama 2019

Moje życie finansowe było wrakiem

Donina Ifurung, 42
Pasadena, Kalifornia
Zobacz zdjęcie Doniny.

Paczka mąki. Sól. Plastikowe kieliszki do wina. Oto niektóre z prezentów, które Donina dała swoim bliskim przyjaciołom w ciągu ostatnich kilku świąt Bożego Narodzenia, aby mogli zebrać składniki i zapasy i ugotować wspaniały posiłek. Nie kupujemy sobie nawzajem dzienników i zestawów kąpielowych, jak kiedyś. Dla nas święto to bycie razem i wzajemne wspieranie się – mówi Donina.

To tradycja kilkunastu przyjaciół, mężczyzn i kobiet po czterdziestce, którzy poznali się w kościele, formalnie adoptowana w 2008 roku. Dla Doniny przyszło to po osobistym kryzysie: w 2007 roku została nagle zwolniona z długoletniej pracy jako administrator kontraktu w branży rozrywkowej i nie mogła znaleźć niczego nowego. Nie mając gotówki, Donina została zmuszona do napadu na jej 401(k), ale te fundusze szybko się wyczerpały. Zaczęła zalegać z płatnościami za mieszkanie w Los Angeles.

Kiedy pracowała, Donina nie miała problemu ze spłatą kredytu hipotecznego. Ale utrata pracy, w połączeniu z rosnącymi stopami procentowymi jej pożyczki o zmiennym oprocentowaniu, doprowadziła do ucieczki. Do lata 2008 przestałam otwierać rachunki za kredyt hipoteczny, mówi. To było zbyt przytłaczające.

Donina, która zawsze miała doskonały kredyt, wielokrotnie błagała swojego pożyczkodawcę o pomoc. Nikt nie chciał mi pomóc, mówi. Jej wniosek o zmianę kredytu został odrzucony i nie była w stanie znaleźć kupca na mieszkanie. W końcu, w listopadzie 2008 r., pocztą nadeszło oficjalne zawiadomienie o wykluczeniu. To było tak, jakbym dostał pięścią w brzuch. Poczułam się jak porażka, mówi.

Donina przekazała część swoich mebli i urządzeń na cele charytatywne, po czym zapakowała to, co pozostało, i przeniosła się do domu swojej matki. Aby wesprzeć swoje oszczędności, Donina zrezygnowała ze wszystkiego, o czym mogła pomyśleć: wieczorów, karnetu na siłownię, filmów, nowych ubrań i butów. Mieszkałam w bibliotece, bo czytanie było jedynym hobby, na jakie było mnie stać – mówi.

Podczas minionych wakacji obsypywała swoich bliskich drogimi perfumami i ubraniami i zaszaleła na świeżym drzewie ze wszystkimi dodatkami. W tamtym roku nie mogła się zmusić do podciągania świateł. Pomyślałem: jaki jest sens, jeśli nie mogę tego zrobić dobrze? Spędzając wieczór z kilkoma przyjaciółmi, Donina była w trakcie kolejnej sesji szaleństwa, kiedy dostała sprawdzenie rzeczywistości. – Rozumiem twój ból, Donino – łagodnie przerwała mu jedna z przyjaciółek. Ale cierpimy równie mocno. Wyjaśniła, że ​​jej godziny pracy zostały skrócone o połowę. Inna ujawniła, że ​​jej teściowa została zmuszona do zamieszkania z rodziną, napinając jej finanse na maksa.

Byłam tak skoncentrowana na własnej sytuacji, że nie zdawałam sobie sprawy, przez co przechodzili wszyscy inni, mówi Donina. Grupa zgodziła się na niedrogie przygotowanie wspólnego posiłku wigilijnego; każdy przynosił tylko to, na co go było stać. Donina przyniosła butelkę wina i plastikowe sztućce. Inni wrzucili się za ptaka, ziemniaki i bułki.

Zjedliśmy wspaniały obiad. Potem wspólnie śpiewaliśmy kolędy i modliliśmy się – opowiada Donina. Uroczystości trwały do ​​północy. I, dodaje Donina, wyszłam myśląc, że choć moje życie nie potoczyło się tak, jak oczekiwałam, nie musiałam być definiowana przez pechową passę.

Finanse Doniny wciąż nie są w pełni odzyskane. Chociaż w 2009 roku znalazła pracę jako asystentka administracyjna (i znowu mieszka sama), jej pensja jest znacznie niższa niż wcześniej i musiała złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości. Ale w tym momencie Donina mówi, że nawet gdybym wygrała na loterii, nie spędziłabym świąt inaczej.

Przeżyłem ogień

Jamie Regier, 39
Omaha
Zobacz zdjęcie Jamiego.

W minionych latach największe zmartwienia świąteczne Jamie dotyczyły tego, czy jej kuchnia jest wystarczająco nieskazitelna i które serwetki (ściereczkowe lub papierowe) postawić. 13 grudnia 2010 r. wszystko się zmieniło, prawie w jednej chwili. Samotna matka trójki dzieci była chora w domu z powodu swojej pracy jako asystentka nauczycielki w szkole podstawowej. Jej 14-letnia córka Erika przygotowała poprzedniego wieczoru kolację o tematyce meksykańskiej, a Jamie planował usmażyć na lunch resztki ciasta sopaipilla. Kiedy olej rozgrzał się na patelni, weszła do łazienki. Następną rzeczą, którą wiedziała, był jej pies szczekający i drapiący drzwi. Wtedy zadziałał czujnik dymu w kuchni. Resztki oleju na palniku ociekowym zapaliły się; Piec Jamiego płonął.

Jamie próbował zdusić płomienie arkuszem ciastek, a potem mokrym ręcznikiem. Ale ogień szybko wspiął się na ścianę za piecem i rozprzestrzenił się po suficie. Chwytając psa, Jamie wbiegła w śnieg, boso, ubrana tylko w T-shirt i bieliznę.

Myślałam, że to tylko mały ogień i będę mogła od razu wrócić, mówi. Powaga wypadku dotarła do niej dopiero dwie godziny później, kiedy strażacy pozwolili jej wrócić do domu, aby zobaczyć zniszczenia. Roztopiony plastik był wszędzie, wspomina Jamie. Nieliczne rzeczy, które nie zostały spalone lub uszkodzone przez dym, były podmokłe. Królewska dwumetrowa choinka rodziny, ozdobiona ozdobami wykonanymi przez jej dzieci – Erika; Aleksandria, 12 lat; 11-letni Izaak był pokryty sadzą. Ledwo można było dostrzec sznurki świateł lub szklane kule. To było przerażające.

Przedstawiciel Czerwonego Krzyża na miejscu zdarzenia wręczył Jamiemu kartę podarunkową na ubrania i jedzenie oraz załatwił darmowy pokój w hotelu. Dzieci Jamiego, które jej były mąż odebrał ze szkoły, poznały ją później tego wieczoru. Wszyscy byliśmy bardzo wstrząśnięci, mówi Jamie. Powtarzałem dzieciom: „Nie martw się! Będziemy mieli Boże Narodzenie. Znajdziemy miejsce, w którym się zatrzymamy”. To wszystko było brawurowe. Wewnętrznie Jamie martwił się, jak u licha mam to zrobić?

Jamie nie wierzyła, że ​​jej ubezpieczenie pokryje większość szkód. (I miała rację. Kilka miesięcy później polisa zwróciła jej równowartość pieniężną zaledwie 10 procent strat). Aby wypełnić lukę, przyjaciel założył stronę funduszu przeciwpożarowego na Facebooku dzień po pożarze. W ciągu kilku godzin miała oferty ubrań, przyborów toaletowych, książek, zabawek dla psów, sprzętu kuchennego, kart podarunkowych i gotówki od bliskich, a nawet odległych znajomych i nieznajomych. Doradca i ochroniarz w szkole Jamiego zmobilizowały swoje wspólnoty religijne. To było upokarzające widzieć prawie tuzin samochodów podjeżdżających przed dom mojego przyjaciela i widzieć ludzi – z których niektórzy mogli mieć mniej ode mnie na początku – wchodzących przez drzwi z wystarczającą ilością jedzenia, by nakarmić nas przez miesiąc, mówi Jamie .

W ciągu dwóch tygodni rodzina Jamiego zyskała nawet nowe miejsce do życia: znajomy zabrał jej czteropokojowy dom z rynku, aby Jamie mogła go wynająć na rok. Przed pożarem myślałem, że tylko moi bliscy przyjaciele naprawdę przejmują się tym, co się stanie mnie, mówi cicho. Ale tak wielu ludzi okazywało mi współczucie.

Jamie i jej dzieci świętowali Boże Narodzenie w swoim nowym domu, oglądając Grinch: Świąt nie będzie! i pieczenie pianek przy świecach. (Nie ma dla nas kominka, mówi.) Prezenty były albo praktyczne, albo małe i niedrogie, ale dzieci były bardzo wdzięczne za każdą książkę i płytę, mówi Jamie.

Po osiedleniu się Jamie zaczęła tworzyć listę rzeczy, które jej rodzina chciała wymienić. Ale wkrótce przestała dodawać do tego. Zdałem sobie sprawę, że podobają mi się niedopasowane talerze, które dostaliśmy. I stoliki końcowe, które tak naprawdę nie pasują do siebie, i draperie, których sama nigdy bym nie wybrała, mówi. Kiedy patrzę na te rzeczy, przypomina mi się, że ludzie pomogą ci, kiedy najbardziej tego potrzebujesz.

Odwołałem ślub

Małgorzata Miller, 56 lat
Krok
Zobacz zdjęcie Margaret.

Kiedy chłopak Margaret od ponad trzech lat oświadczył się w 1998 roku, nie zawahała się powiedzieć tak. Bardzo się o siebie troszczyliśmy, mówi. Był czuły i zabawny i wydobył beztroską stronę mnie, o której nie wiedziałem. Razem z Margaret, pisarką i profesorem angielskiego, zbudowali dom z pięcioma sypialniami, wykorzystując jej oszczędności na zaliczkę, a jej narzeczony zgodził się spłacić hipotekę ze swojego konta osobistego. W lipcu 1999 r. wprowadzili się Margaret i jej dwaj synowie z poprzedniego małżeństwa, Blake, wówczas 14 lat, i Evan, który miał 10 lat.

Ale kilka miesięcy później Margaret zdała sobie sprawę, że na wspólnym koncie bankowym brakuje dużej sumy pieniędzy. Kiedy wskazała to narzeczonemu, on nieśmiało przyznał, że wziął pieniądze na pierwszą spłatę kredytu hipotecznego.

To był pierwszy cios. Potem niechętnie wyjaśniał, dlaczego to zrobił. Margaret była poza sobą. Nie był ze mną szczery. A małżeństwo nie rozwiąże problemu. Para poszła do poradni, a Margaret zmagała się z tym, co robić, dopóki ich grudniowy ślub nie był już za sześć tygodni. Wysłano zaproszenia; kupiono pierścionki i sukienkę. A jednak Margaret podjęła bolesną decyzję o odwołaniu ceremonii, dzwoniąc do przyjaciół i krewnych jeden po drugim. Kochałam go, mówi. Ale nie było zaufania.

Ponieważ Margaret planowała spędzić swój miesiąc miodowy w Boże Narodzenie, jej synowie mieli być z ojcem. Bała się samotności w domu, który teraz musiała sprzedać. Jej siostra Laura zasugerowała, by poleciała do Maryland, gdzie mieszka Laura, aby spędzić czas na pobliskim duchowym odosobnieniu. Prowadzone przez katolicki klasztor rekolekcje wynajmują pokoje ludziom, którzy chcą mieć czas na zastanowienie się, refleksję lub modlitwę. Mimo że nie była katolikiem, Margaret zgodziła się: wydawało się to lepsze niż pozostanie w domu i duszenie się w żalu.

W jej pokoju w klasztorze Wszystkich Świętych Sióstr Ubogich znajdowało się tylko podwójne łóżko, fotel bujany i biurko; ściany były nagie, z wyjątkiem drewnianego krzyża. Wydawano skromne posiłki, jak domowa zupa jarzynowa i chleb. Margaret jadła z innymi gośćmi, którzy mieli swoje prywatne powody, by tam być.

Podczas trzydniowego pobytu Małgorzata rano chodziła do komunii, a wieczorem do nieszporów. W międzyczasie chodziła na długie spacery po zaśnieżonych terenach, robiąc zdjęcia i pisząc w swoim dzienniku. A od 20:00 codziennie do godziny 8 rano ona i pozostali goście obserwowali Wielką Ciszę, podczas której nikomu nie wolno było mówić. Miało to inspirować do refleksji, a dla Margaret tak było. Nigdy nie doświadczyłam takiego spokoju, mówi. Cisza zainspirowała mnie do przepracowania gniewu i rozczarowania.

Margaret była coraz bardziej pewna, że ​​jej decyzja o odwołaniu ślubu była słuszna. Kiedy naprawdę się nad tym zastanowiłam, zdałam sobie sprawę, że w związku przez cały czas były czerwone flagi, mówi. Na przykład wydawało się, że pokłócił się z rodzeństwem. Ale nigdy nie wiedziałem, co się stało. Teraz zastanawiam się, czy oni wiedzieli coś, czego ja nie.

Początkowo Margaret przysięgała, że ​​nigdy nie wyjdzie za mąż. Ale zmieniła zdanie w 2008 roku. Oświadczyła się Jerry'emu, który był wtedy jej chłopakiem od trzech lat, i wkrótce potem uciekli. Margaret nadal pielęgnuje spokój w samotności, nalegając nawet na to, by mieć oddzielną sypialnię od Jerry'ego.

Jak Virginia Woolf, chcę mieć własny pokój, mówi. Jerry i ja śmiejemy się, ale kogo to obchodzi? Pobyt w klasztorze nauczył mnie zaufania do swoich instynktów, dzięki czemu mogę powiedzieć: „Oto kim jestem i tego właśnie potrzebuję”.

Mój mąż został ranny w Iraku

Heather Hummert, 31
Gildford, Montana
Zobacz zdjęcie Heather.

Heather spała w łóżku, kiedy zadzwonił telefon. Był jasny, słoneczny poranek stycznia 2005 roku. Pani Hummert? odezwał się głos po drugiej stronie. Z przykrością informujemy, że pani mąż został ranny podczas służby. Heather, była sanitariuszka, zachowała spokój. Nie wpadłam w histerię, mówi. Pomyślałem, skup się na Jeffie. Martw się o siebie później.

Jeff, sierżant armii amerykańskiej, stacjonował w pobliżu Bagdadu, gdy jego konwój został trafiony przez granaty o napędzie rakietowym. Jeden z jego najlepszych przyjaciół zginął, a Jeff doznał urazu mózgu i rozległych ran odłamków w ramionach, ramionach i nogach. Został również z ubytkiem słuchu i zespołem stresu pourazowego.

Po wielu operacjach Jeff został odesłany do swojej bazy w Niemczech – gdzie mieszkali Heather i ich trzyletni wówczas syn Jeffrey – na odwyk. Po roku rodzina została przeniesiona do Fort Knox w stanie Kentucky. Tym, co utrzymywało Jeffa przy życiu, mówi Heather, była jego rodzina i nadzieja na powrót do kariery wojskowej. Zaciągnął się ponownie w styczniu 2006 roku i przygotowywał się do przeniesienia na Bliski Wschód jeszcze w tym samym roku. Potem, w październiku, przyszedł kolejny telefon. Urzędnicy armii ustalili, że obrażenia Jeffa sprawiły, że z medycznego punktu widzenia nie nadawał się do służby. Tak po prostu skończył się nasz świat, mówi Heather.

Dostali sześć tygodni na opuszczenie domów wojskowych. Nie mając dokąd pójść, zostali zmuszeni do schronienia się u rodziców Heather w Chicago.

Zamieszanie pogłębiło kłopoty Jeffa. Często był bezsenny lub miał koszmary, budził się zlany zimnym potem. Złościł się bez powodu. Heather próbowała pomóc, nie ujawniając swojej depresji. Zachowałam się jak Pollyanna, mówi.

Kontynuując terapię, Jeff zaczął szukać pracy. Jedną z możliwości był konduktor kolejowy. (Jeff kochał pociągi.) Heather martwiła się, że jeśli Jeff nie znajdzie pracy, jego zdrowie jeszcze się pogorszy. Żołnierze żyją życiem celu. Są niezmiernie dumni z obrony swojego kraju. Odarta z tego i stać się niepełnosprawnym weteranem to dla nich najgorsza rzecz na świecie, mówi.

Heather pozostała ze stoickim spokojem, aż do pewnej grudniowej nocy, kiedy w końcu się rozbiła. Kilka dni wcześniej jej rodzice przynieśli do domu choinkę. Nagle mnie to uderzyło, mówi. Jeff i ja nie mieliśmy drzewa z własnymi ozdobami. Nie mieliśmy własnego domu. Nie mieliśmy pojęcia, co przyniesie przyszłość. Spojrzałem na to drzewo i jedyne, o czym mogłem myśleć, to to, jak daleko upadliśmy. Jeff znalazł ją płaczącą w ich sypialni. Próbowała wyjaśnić, jak bardzo się boi. Nie był w stanie odpowiedzieć. Po prostu patrzył na mnie zdezorientowany, wspomina. Heather rozpłakała się do snu.

Około północy obudziła się i zobaczyła Jeffa obok łóżka, trzymającego jej ulubione pudełko z ozdobami. Godzinami przeszukiwał ich ruchome pudła, żeby je znaleźć. Ten gest oznaczał dla mnie cały świat, mówi. Pomimo wszystkiego innego, co działo się w głowie Jeffa, wiedział dokładnie, czego potrzebuję. Znowu dostrzegłam mojego męża.

Obudzili syna i umieścili swoje ozdoby na drzewie jej rodziców. Po raz pierwszy od zwolnienia Jeffa, Heather mówi, że czułam, że wszystko będzie dobrze. Następnego dnia Jeff otrzymał ofertę pracy z firmy kolejowej w Montanie. Wprowadzili się do nowego domu w Gildford cztery miesiące później.

Nadal mamy złe dni, mówi Heather, która spodziewa się drugiego dziecka w maju i pomaga prowadzić organizację non-profit Family of a Vet, która pomaga rodzinom amerykańskich weteranów. Szczególnie trudne są wakacje, z dodatkowym stresem i hałasem.

Musimy spokojnie świętować w domu, mówi Heather. Ale naprawdę to robimy. Odkąd postawienie choinki tak wiele dla mnie znaczy, teraz Jeff się podnosi cztery drzewa w naszym domu, a nie tylko jedno.